Poznaj nasz Zespół: Michał Mroczek, Senior Client Development Manager, Team Leader

Mój początek w branży był dosyć niespodziewany, ponieważ wcześniej skupiałem się głównie na obszarze edukacji. Przed Tradedoublerem miałem okazję pracować w Państwowej Akademii Nauk oraz w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Po studiach magisterskich na kierunku Polityka Oświatowa – Lider Zmiany Edukacyjnej aplikowałem na studia doktoranckie, na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego i zakwalifikowałem się do pierwszego etapu. W tym samym czasie postanowiłem rozejrzeć się za pracą, która pozwoli mi kontynuować karierę naukową. Zupełnie przypadkowo wysłałem CV do Tradedoublera, odpowiadając na ogłoszenie zamieszczone w jednym z serwisów ogłoszeniowych. Po kilku dniach otrzymałem telefon od Moniki Dąbrówki, która zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Jako, że nigdy nie miałem problemów z nauką, szybko opanowałem treści znajdujące się na stronie firmy oraz zagadnienia z obszaru performance marketingu. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej odpowiadałem na pytania dotyczące np. modeli rozliczeń i pomimo tego, że nie do końca znałem ich praktyczne zastosowanie, byłem w stanie pięknie recytować ich definicje. Następnie szybki test z zakresu znajomości Excela i już mogłem się cieszyć angażem na stanowisku Junior Publisher Account Executive. Jak się później okazało, był to początek końca mojej kariery naukowej oraz początek pięknej, wieloletniej (jak na dzisiejsze realia) historii pracy w Tradedoubler. Niebawem minie sześć lat, od kiedy mogę współtworzyć ten projekt.

W performance marketingu najbardziej lubię nieszablonowość i dynamikę. Według mnie marketing efektywnościowy jest kwintesencją działań marketingowych w internecie, ponieważ działania te opierają się głównie na efektywnościowych modelach rozliczeń, takich jak CPA (CPS, CPO, CPL, itp.), czy CPC. To z kolei wywiera presję na wydawcach by nieustannie generować nowe pomysły, w jaki sposób monetyzować swoje przestrzenie reklamowe, by osiągnąć satysfakcjonujący poziom zwrotu z inwestycji. Efektem tego jest dosyć szybko zmieniający się rynek, który oferuje wciąż nowe rozwiązania i narzędzia dla reklamodawców. Coraz więcej klientów dostrzega wartość działań efektywnościowych i przeznacza dodatkowe budżety w modelach alternatywnych, takich jak CPM, czy FF. Działania te są nieustannie optymalizowane pod kątem uzyskiwania oczekiwanych KPI’s, takich jak konwersje, leady, czy jakościowy ruch. Zaletą performance marketingu jest fakt, iż wszelkie aktywności są dokładnie mierzone, a następnie na podstawie szczegółowej analizy podejmowane są decyzje biznesowe. Kolejnym plusem tego obszaru jest fakt wieloletnich kooperacji pomiędzy reklamodawcami, a wydawcami, za pośrednictwem programów partnerskich, które koordynowane są za pośrednictwem agencji takich, jak Tradedoubler. Mogę podać wiele przykładów firm, które współpracują z nami od wielu lat, np. Orange – 10 lat, Militaria.pl – 11 lat, czy RTV Euro AGD – 9 lat. Przykłady mógłbym mnożyć. Podejście reklamodawców do programów partnerskich i performance marketingu jest zupełnie inne, niż w przypadku tradycyjnych kampanii prowadzonych np. przez domy mediowe. Klienci, w większości, są świadomi, że efektywny program partnerski musi być stabilny i przewidywalny oraz musi być nieustannie optymalizowany przez lata. Często bywa tak, że w okresie naszej współpracy dany klient zmieniał dom mediowy średnio co dwa, trzy lata, a w tym samym czasie nieustannie prowadził z nami współpracę. To bardzo cieszy.

W swojej pracy lubię naprawdę wiele rzeczy, natomiast jest kilka, które sprawiają mi największą satysfakcję. Pierwszą z nich jest osiąganie celów, które wspólnie z reklamodawcą nakreślamy podczas startu działań oraz w ich trakcie. To naprawdę miłe, kiedy mam możliwość prezentowania wyników zadowolonemu klientowi, ponieważ mam wtedy poczucie, że praca, którą wykonał mój zespół była dobrze wykonana. Tradedoubler to firma, która powstała po to, aby pomagać innym firmom w osiąganiu wyników biznesowych, zatem rosnące słupki z wynikami i wolumenem sprzedaży, czy leadów to naprawdę dobry powód do radości. W takich momentach mam poczucie, że to co robię na co dzień ma sens. Koleją rzeczą, nieco powiązaną z pierwszą, jest powracanie osób, z którymi miałem okazję współpracować w innej firmie. Tak jak wspomniałem, współpraca z reklamodawcami często trwa długie lata. W tym samym czasie ludzie potrafią zmienić pracę dwa, trzy razy. Kiedy zmieniają firmę i wciąż wracają do nas, aby kontynuować współpracę z innego miejsca, to przepełnia mnie to radością. Nie ma chyba większego dowodu zaufania niż powracający klient, niezależnie, czy mówimy o branży B2B, czy o B2C. Wszyscy walczymy o to, by klienci do nas wracali, a żeby tak się działo, to trzeba się naprawdę postarać i zaproponować usługę na najwyższym poziomie. W swojej pracy bardzo lubię również obserwować, jak rozwijają się poszczególne osoby, a szczególnie członkowie mojego zespołu. To niesamowite, jak może rozwinąć się osoba w tak krótkim czasie. Myślę sobie wtedy, że trafiłem do firmy, która daje naprawdę duże możliwości zarówno w obszarze zawodowym, jak i osobistym.

W Tradedoubler zajmuję obecnie stanowisko Team Leader Senior Client Development Manager i zajmuję się koordynowaniem prac jednego z zespołów w dziale Client Development. W naszym portfolio znajdują się takie marki, jak Orange, NJU mobile, Castorama, Reserved, MOHITO, CROPP, SINSAY, House, VANGRAAF, DEICHMANN, Coccodrillo, Szkla.com, Militaria.pl, Provident, czy GENERALI, dla których prowadzimy aktywności z zakresu performance marketingu. W swoich działaniach wykorzystujemy całą paletę modeli rozliczeń, od tych typowo efektywnościowych, jak CPA, przez CPC, aż po FF i CPM. Wszelkie nasze działania prowadzą do osiągania określonych efektów, np. budowania skali zamówień, czy dostarczania jakościowych leadów dla klientów finansowych. Zajmujemy się głównie współpracą bezpośrednią z reklamodawcami. Na co dzień aktywnie wspieram również dział sprzedaży w przygotowywaniu ofert przetargowych, a także uczestniczę w wewnętrznych projektach mających na celu poszerzanie naszych unikalnych wartości (USP).

Prywatnie jestem mężem, ojcem i zapalonym miłośnikiem gór. W 2014 roku zdobyłem najwyższy szczyt w Europie – Mont Blanc, który mierzy 4810 m n.p.m. Miałem też okazję stanąć na kilku innych alpejskich szczytach: Dufourspitze 4634 m n.p.m. (najwyższy szczyt Szwajcarii), Grossglockner 3798 m n.p.m. (najwyższy szczyt Austrii), Punta di Penia (Marmolada) 3343 m n.p.m. (najwyższy szczyt Dolomitów), czy Zugspitze 2962 m n.p.m. (najwyższy szczyt Niemiec). W 2015 roku wraz z Żoną i przyjaciółmi zdobyliśmy „wierzchołek”, a właściwie granicę krateru, najwyższego wulkanu w Europie – Etna 3329 m n.p.m., który jest wciąż aktywny. Niegdyś moim mottem było „bo jeśli piąć się, to tylko szczytem, jeśli szumieć to wichrem halnym, trwać niebem i granitem, a pić ze źródeł skalnych”. Od czasu, kiedy umiłowałem sobie nieco mocniej wspinaczkę skałkową, powiedziałbym, że „jeśli piąć się to w pięknym stylu”, niekoniecznie szczytem. Swoją górską pasję wykorzystałem również w pracy. W 2015 roku zorganizowałem pierwszy projekt górski, który zakładał wejście kilkunastu osób z firmy na najwyższy polski szczyt – Rysy 2499 m n.p.m. Po sukcesie, który odnieśliśmy podczas tego projektu, postanowiłem kontynuować ten cykl i w formule team buildingowej kontynuowaliśmy go w następnych latach 2016 i 2017, kiedy to zdobywaliśmy wspólnie najtrudniejszy turystyczny szlak górski w naszym kraju – Orlą Perć.

Share this on:

Suggested posts

Raport fashion w polskim e-commerce 2020

W raporcie skupiającym się na branży modowej przeanalizowaliśmy dane pochodzące z programów partnerskich realizowanych w ramach naszej sieci afiliacyjnej. W sumie przeanalizowaliśmy blisko milion transakcji o łącznej wartości ponad 187 mln zł.   Raport zawiera...